*Jeśli czytasz
proszę, zostaw po sobie komentarz.
To dla Ciebie
chwila a dla mnie motywacja do dalszej pracy.
Im bardziej
Cię tracę tym bardziej czuje że mi na Tobie zależy..
Tydzień.
Dokładnie tyle czasu minęło odkąd po raz pierwszy i ostatni stanął znów na
mojej drodze. Oznacza to, że dokładnie za dwadzieścia jeden dni, rozpocznie
kolejny etap w swoim życiu. A ja nie będę do niego należeć.
Już nigdy.
Niejednokrotnie
próbowałam o Nim zapomnieć.
Niestety bezskutecznie. Za każdym razem powracał jak bumerang.
To chore. Ja
jestem chora. Myślałam że jestem silna, że nic mnie już nie złamię.
Myliłam się.
Świadomość, że
jest teraz gdzieś z nią sprawia, że moje serce po raz kolejny rozpada się na
milion kawałków, nieodwracalnie.
Czy ona również
uwielbia kiedy jego oczy błyszczą jak diamenty, a jego usta
układają się w półksiężyc? Czy każde słowo wypowiedziane
z jego ust
jest dla
niej powodem żeby oddychać?
Do diaska.
Przeklęty Harry Styles.
Masz narzeczoną
mówisz, że ją kochasz i nagle całujesz mnie na pożegnanie.
Czy to ja źle rozumiem słowo „miłość” czy Ty?
- Bąbelku ktoś
do Ciebie. – słyszę jak Lola woła mnie z tarasu, na którym potrafiłam rozmyślać
nieskończoną ilość czasu. Schodzę z hamaka, owijając się jeszcze bardziej
szczelnie swetrem.
- Już idę.
–krzyczę i po chwili jestem już w salonie, w którym stoi James?
- Cześć
Rose.-mówi podchodząc do mnie, całując lekko w policzek. Uśmiecham się lekko na
jego gest.
- Cześć.
–odpowiadam.
-Co ty tu
robisz? – pytam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Pamiętasz jak
mówiłem, że będę na Ciebie czekał? – mruknął, pod nosem rumieniąc się.
Kiwam głową na
znak, że tak.
- Zabieram Cię
na obiad i tym razem nie dam się spławić. – mówi już coraz bardziej śmiałej.
Przyglądam mu
się bardziej niż powinnam. Miły, zabawny, potrafi słuchać, nie odpuszcza jeśli
mu na czymś zależy.
W dodatku jest
przystojny, ma ładne oczy, uśmiech, usta..
Rose,
natychmiast przestań podpowiada mi ciągle ten sam nieznośny głos w mojej
głowie.
- Dobrze James.-
mówię widząc jak wyczekuję mojej odpowiedzi.
Mam dość ciągłego
spławiania tego chłopaka, może pomoże mi chodź na chwilę zapomnieć o …
nieważne.
- Daj mi chwilę,
zaraz będę gotowa. – dodaję, wymijając go zmierzając w kierunku swojego pokoju.
Po kilkunastu minutach jestem gotowa do wyjścia.
- Już jestem mam
nadzieję, że nie musiałeś na mnie
czekać zbyt
długo. –odzywam się gdy wychodzimy na podwórko.
- Na Ciebie mogę
czekać, w nieskończoność. – uśmiecha się lekko.
- To chyba dość
długo nie sądzisz?
- Tak, ale
wiem że warto. – odpowiada, zaczynając wypytywać mnie o to jak spędziłam
ostatni tydzień.
- Nie sądziłam
że, naprawa motocykla może być aż tak pracochłonna. – mówię gdy przekraczamy
próg restauracji, w centrum naszego miasteczka.
Tak naprawdę nie
znałam się na tych całych motoryzacyjnych sprawach, ale nie chciałam robić
chłopakowi przykrości; opowiadał o tym z tak wielkim zaangażowaniem.
- Jeśli będziesz
miała ochotę, z chęcią zabiorę Cię na przejażdżkę. – dodaję obejmując mnie
lekko w pasie, a ja wzdrygam się na jego gest.
Nie wiem czemu
to robi. Gdy chcę delikatnie strącić jego dłoń, dostrzegam jego. Nie jest sam.
Nie jest również z nią.
Towarzyszy mu
Louis, który patrzy w naszą stronę przenikliwym wzrokiem.
Zaprzestaję
moich działań, idąc w kierunku stolika niedaleko nich. James odsuwa mi krzesło,
a ja uśmiecham się do niego w ramach podziękowania. Czuję na sobie wzrok
Harry’ego, który zaciska nerwowo pięści.
Widzę jak
Tomlinson, coś do niego szepczę a on lekko się uspokaja.
Nie trwa to
jednak zbyt długo.
-Podaj mi dłoń
Rose. Woods wpatruję się we mnie, tajemniczym spojrzeniem.
Ulegam mu,
przysuwając dłoń do jego.
-Masz bardzo
delikatne dłonie. –szepczę składając na niej delikatny pocałunek.
Zamiast patrzeć
w jego oczy, mój wzrok splata się z szmaragdowymi tęczówkami za nim
przepełnionymi w tej chwili wściekłością. Lokowaty wstaję i podchodzi do
naszego stolika, mierząc nas srogim spojrzeniem.
- Trzymaj się od
niej z daleka Woods. –syczy w jego kierunku.
Jego oczy są
teraz jak błyskawice, które gdyby mogły- zabiły by.
- Harry Styles.
–mówi wstając, mierząc się nim.
- Ile to już lat
co? –prycha, zaczesując włosy do góry.
- Gówno mnie
obchodzi ile lat minęło. Masz trzymać się od niej z daleka, albo nie ręczę za
siebie.
- Rose nie
jest już twoja Styles.
Dlatego będę
robił na co mam ochotę jasne? – warknął dziwnie opanowany, próbując wrócić do
poprzedniej pozycji.
- Co
powiedziałeś śmieciu? – chwycił go za koszulę, lekko popychając.
Wtedy musiałam
już zareagować. Z każdą chwilą to brnęło za daleko.
- Ona nie jest
twoja i nigdy już nie będzie. – splunął, obok niego.
Nigdy nie
widziałam tak wściekłego Harry’ego. Na te słowa, zamachnął się i wymierzył mu
cios prosto w twarz.
- Przestań.
Harry błagam przestań. –mówiłam, gdy Ci okładali się pięściami nawzajem.
- Louis, zrób
coś do cholery.-krzyknęłam a ten, niemal natychmiast zainterweniował.
- James, zostaw
go. – prosiłam niebieskookiego chwytając go za ramię.
- Puść mnie
kurwa. – słyszę głos zielonookiego, który gdzieś z tyłu wyrywa się z uścisku
swojego przyjaciela.
- Co Harry? Nie
szkoda Ci gdy tak patrzysz na Rose. To mogła być ona.
To z nią teraz
planowałabyś ślub, a nie z Melanie.
- Zamknij się,
Woods. -odpowiada natychmiast.
- O czym on
mówi? – odwracam się napięcie w stronę chłopaka, który tak bardzo mnie kiedyś
skrzywdził.
- Nie słuchaj go
Rose. –rzuca odwracając wzrok w drugą stronę.
- Czemu mam go
nie słuchać? –prychnęłam wiedząc dobrze jak zakończy się to spotkanie.
- Może to on mi
powie czemu tak nagle zniknąłeś?
- Nie
powiedziałeś jej Styles?
Nie miałeś
gównianej odwagi by jej to powiedzieć? –zakpił ponownie Woods.
- Stul pysk. –
krzyczy, ponownie rzucając się na niego.
Odsuwam się od
nich, chwytając pośpiesznie torbę, wiszącą obok na krześle. Widzę jak Louis,
trzyma kurczowo bruneta, gdy ten ponownie chcę uderzyć Woods’a.
- Straciłeś ją,
a ja zamierzam to wykorzystać.
- Coo? –krzyczę
zażenowana ich rozmową; czuję ich wzrok na sobie.
- Rose, to nie
tak że.. – próbuję się tłumaczyć mój towarzysz.
- Nie jestem
jakąś pieprzoną rzeczą, jasne?
Trzymajcie się
ode mnie z daleka. –spoglądam zarówno na James’a jak i Harry’ego.
-Oboje.-rzucam
pośpiesznie, wychodząc z lokalu nie chcąc wiedzieć co stanie się z nimi
dalej.
Hej wszystkim :)
Dziękuję, że coraz
więcej jest Was ze mną. Dziękuję za 8 komentarzy. Mam nadzieję,że będzie ich
coraz więcej. Postaram się następny rozdział dodać na początku następnego
tygodnia :)
Kocham Was i
miłego dnia.
Pati.x
Niestety bezskutecznie. Za każdym razem powracał jak bumerang.
Czy to ja źle rozumiem słowo „miłość” czy Ty?